środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 23


- Jesteś tego pewna? - mama pyta po raz kolejny. Wzdycham i kiwam twierdząco głową. Josh posyła mi rozbawione spojrzenie.
- Hannah, pytasz już o to któryś raz z rzędu. Ona nie wyprowadza się do innego kraju, tylko piętnaście minut drogi stąd.
- No właśnie! Więc nie rozumiem tej całej sprawy. Równie dobrze mogłaby zostać tu - fuka, krojąc warzywa na sałatkę.
- Mamoo, proszę cię. Będę miała bliżej do szkoły - powtarzam argument, którego użył Matt gdy namawiał ją aby się zgodziła.
- Jasne, jeśli będziesz tam w ogóle chodzić. Nie myśl sobie, że nie będę tego sprawdzać - macha na mnie nożem, przerywając wykonywaną czynność. Przewracam oczami, zeskakując z blatu i całuję ją w policzek.
- Matt wraca na swoje studia, więc oboje będziemy chodzić. Nie martw się - rozbawienie słyszalne jest w moim głosie.
- To kiedy się tam przenosisz? - pyta Josh. Spoglądam na niego z uśmiechem.
- Matt ma po mnie przyjechać gdy skończy pracę - od wczoraj, studio w którym pracuje znów jest czynne.
- Cieszę się, że dogadujecie się tak dobrze. Mój brat wydaje się mniej humorzasty - śmieję się cicho, bo to nie prawda, jego zmiany nastroju ciągle są częste.
- Jadę dzisiaj z wami - niespodziewanie wtrąca się mama - Muszę zobaczyć jak daleko od siebie są wasze pokoje.
- Mamo - jęczę, płonąc rumieńcem - Wystarczająco daleko.
- W którym pokoju, będziesz spała? - pyta Josh.
- Umm... w tym obok pokoju z obrazami - odpowiadam, chrupiąc marchewkę, którą zabrałam mamie. Brak odpowiedzi skłania mnie do podniesienia wzroku - Coś nie tak?
- Nie, po prostu... - urywa, zmieszany - Byłaś w tym pokoju? - marszczę czoło, słysząc jego zakłopotany ton.
- No tak - odpowiadam prosto, oczekując wyjaśnień.
- I widziałaś jego obrazy? - kolejne pytanie wychodzi z ust mężczyzny, a jego oczy uważnie obserwują moją osobę. Mama już dawno zaprzestała czynności, przyglądając się naszej wymianie zdań.
- Mhm - mruczę coraz bardziej speszona sytuacją - Dlaczego cię to tak dziwi?
- Nigdy nie widziałem co namalował. Oprócz jego wykładowców, nikomu ich nie pokazywał. Dosłownie, nikomu. Widziałem tylko jeden obraz, który zostawił u swojego psychologa jak miał szesnaście lat - otwieram usta, po czym zamykam je na powrót nie wiedząc jak zareagować. Dlaczego więc pokazał je mi? I zaraz, co? Jakiego psychologa?
- Zapomnij o tym co powiedziałem - przerażenie, że wspomniał o czymś o czym nie powinien, maluje się na jego twarzy.
- Josh, powiedz mi - szepczę błagalnie, ale partner mamy kiwa przeczącą.
- Nie mogę, przepraszam. Lepiej będzie jak dowiesz się wszystkiego od niego.
Przetwarzając informacje o jakich się dziś dowiedziałam, udaję się do swojego pokoju. Wszystko jest już spakowane do walizki. Co mogło stać się w przeszłości chłopaka? Postanawiam sobie, że dowiem się tego za wszelką cenę.

Matt POV:

- Pamiętaj, żeby smarować tatuaż tą maścią, okej? Widzimy się za dwa tygodnie, żeby go skończyć - po pożegnaniu się z już ostatnim na dzisiaj klientem, kieruję się do miejsca, w którym znajduje się mój przyjaciel Sam, który jest właścicielem studia.
- Spadam już, cześć.
- Poczekaj - zatrzymuję się z dłonią na klamce.
- No? - ponaglam.
- Gdzie się tak spieszysz? Wyskoczymy na jakieś piwo? - rzuca propozycję, przeglądając zeszyt z zapisami.
- Sorry, stary. Nie mogę dzisiaj - podnosi swój wzrok, skanując moją twarz podejrzliwie.
- Jakaś laska? Przecież Matthew nie umawia się z dziewczynami, bo to zwykłe suki pozbawione uczuć - cytuje mnie sprzed kilku miesięcy. Uśmiecham się gorzko.
- Widocznie nie wszystkie takie są - mówię, myśląc o Rosie.
- Ty serio wpadłeś - stwierdza niedowierzająco.
- Kto wpadł? - jeszcze tego tu brakowało myślę, gdy do pomieszczenia wchodzi Patrick.
- Nasz słodki blondasek - sarka Sam.
- Co tu robisz? - kieruję pytanie do nowo przybyłego. Ten rozwala się na kanapie, która przeznaczona jest dla gości oczekujących na swoją kolej.
- Zabieram cię na imprezę.
- Co wy się zmówiliście dzisiaj? Nie mogę, okej? - zerkam na zegarek, widząc że już dawno powinienem być w drodze po dziewczynę.
- Gdzie się tak spieszysz? Rose czeka? - prycha mój przyjaciel, za co piorunuję go wzrokiem. Chłopak nic sobie z tego nie robi, wręcz przeciwnie, zaczyna opowiadać drugiemu kim jest wspomniana osoba. Gdy słyszę jak mówi, że jest seksowna, warczę w jego stronę.
- Nie wiem, czy wiesz ale nie kręcą mnie cycki - patrzy na mnie pobłażliwie.
- I tak ci obije mordę, gdy nazwiesz ją tak jeszcze raz. A teraz żegnam, spotkamy się innym razem.
- Chcę poznać kiedyś dziewczynę, której udało się dokonać cudu! - słyszę krzyk Sama, po czym drzwi studia zamykają się za mną. Spieszę się do samochodu, nie chcąc spóźnić się jeszcze bardziej. Odpalam auto myśląc o słowach mojego pracodawcy. Rosie naprawdę jest wyjątkowa. Zmienia mnie, nie mając o tym nawet bladego pojęcia.






Notka od autorki: 
Nope! Nie ma notki, bo nigdy nie wiem co w nich pisać :c

4 komentarze:

  1. Cud miód i orzeszki hehe :) niesamowity rozdział !Jak zwykle zresztą!!! Kiedy dodasz kolejny ?? ��;*❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będzie nowy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejj:** Kochanaa dodaj wkońcu rozdział!!:** :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka! Wczoraj znalazłam Twojego bloga, przeczytałam już wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć że.... CUDO!!! Szczerze, nie znalazłam jeszcze tak doskonałego bloga! Masz pomysł na to opowiadanie, rozdziały nie pojawiają się w jakiś gigantycznych odstępach, a do tego historia jest pisana dokładnie i wprost ujęła moje serce! CUDO!!!
    No cóż,kończę. Pozdrawiam i życzę duuuużo weny. Mam nadzieję że kolejny rozdział już niedługo, bo wprost nie mogę się doczekać:)
    Twoja od wczoraj i po wieki wierna czytelniczka Mari

    OdpowiedzUsuń