środa, 3 lutego 2016

Rozdział 6


Budzę się w środku nocy. Jestem na tyle zaspana, że nie zwracam na nic uwagi. W powrocie do snu, przeszkadza mi cichy jęk. Szybko otwieram oczy i próbuję przyzwyczaić wzrok, aby cokolwiek zobaczyć. W pokoju jest ciemno i nic nie widzę, ale światło wpadające przez okno, umożliwia mi rozpoznania pokoju Matta. Znów słyszę dziwny odgłos i przewracam się na drugi bok. Lucasa i Andy'ego nie ma, więc pewnie pojechali już do domu. Zdejmuję z siebie obejmujące mnie ramię i szukam włącznika, aby zapalić lampkę nocną, znajdującą się obok łóżka. Gdy robi się jasno, mrużę oczy i odwracam się w stronę, z której dochodziły odgłosy. Jak się spodziewałam, zauważam blondyna, który wtulony jest w poduszkę. Na jego twarzy widnieje grymas, a krople potu spływają po czole. Domyślam się, że śni mu się jakiś koszmar, więc będąc dobrą osobą postanawiam go obudzić. Potrząsam lekko jego lewym ramieniem, na co z jego ust wydostaje się pomruk.
- Matt, dalej obudź się - mówię i powtarzam to jeszcze raz tylko głośniej, na co w końcu reaguje.
Otwiera oczy i rozgląda się zdezorientowany po pokoju, aż zatrzymuje swoje oczy na mojej twarzy i strach w jego oczach, zastępuje ulga.
- Obudziłem cię? - pyta, na co kiwam głową - Przepraszam, coś mi się śniło - tłumaczy, przeciągając się.
- Okej, nic nie szkodzi - mówię, a mój wzrok zjeżdża na jego klatkę piersiową. Dopiero teraz zauważam, ze jest ona naga. Musiał zrzucić z siebie w nocy kołdrę. Ma lekko wyrzeźbione mięśnie brzucha i ciągnącą się od pępka linię ciemnych włosków, chowającą się za bokserkami. Uświadamiam sobie, że się w niego wpatruję i szybko podnoszę wzrok na jego twarz, rumieniąc się. Mam złudną nadzieję, że nie widać tego w słabym świetle, panującym w pokoju. Spodziewam się zobaczyć dobrze mi znany, drwiący uśmieszek ale jego twarz jest skupiona, a usta zaciśnięte. Mam zamiar opuścić pokój, ponieważ czuję się niezręcznie. Gdy jestem jedną nogą na podłodze, czuję uścisk na swoim nadgarstku.
- Gdzie idziesz? - słyszę, jak mówi dziwnym tonem.
- Do siebie - odpowiadam równie cicho. Po czym zastanawiam się dlaczego szepczemy, skoro jesteśmy sami w pokoju.
- Nie możesz - mówi, na co marszczę czoło, oczekując wyjaśnienia - Zasnęłaś tutaj, dlatego posłałem chłopaków do twojego pokoju, żeby się tam przespali. Obiecali, że nie będą niczego dotykać, a pili piwo i nie bardzo chciało im się dzwonić w środku nocy po taksówkę. Jesteś zła? - kręcę głową na nie, bo rzeczywiście tak jest. Dobrze, że nie wpadli na pomysł wracania po pijaku samochodem. Podnoszę swój telefon ze stolika. Ekran wskazuje na czwartą w nocy. Wstaję, zauważając pytające spojrzenie Matta.
- Pożyczysz jakąś koszulkę? Gorąco tu, a te spodnie są niewygodne. Poszłabym po swoje piżamy ale nie chcę ich obudzić - wyjaśniam, krępując się, pod jego bacznym spojrzeniem.
- Wybierz sobie coś z szafy - zgadza się. Wyciągam czarną koszulkę z logiem batmana, w której już parę razy widziałam chłopaka. Odwracam się i patrzę na niego wyczekująco, a on odpowiada pytającym wzrokiem.
- Odwrócisz się? - zrozumienie pojawia się na jego twarzy, tak jak i pewny siebie uśmiech. Przewracam oczami i czekam na jakiś komentarz, gdy niespodziewanie brązowooki, kładzie się na brzuchu, głowę chowając w poduszce. Zrzucam szybko swoją koszulkę i zakładam wcześniej wybraną, a następnie ściągam spodnie. Materiał sięga mi do połowy ud, więc odkrywa większość nóg. Matt nie pytając czy może, wraca do poprzedniej pozycji i wpatruje się we mnie, gdy odkładam swoje rzeczy na fotel.
- Na co się tak gapisz, co? - pytam siadając obok niego na łóżku.
- Na ciebie - wytyka język w moją stronę i przypomina mi w tym momencie dziecko.
- Jesteś pewny, że jesteś ode mnie starszy? Bo ja mam lekkie wątpliwości, co do tego - uśmiecham się do niego słodko.
- Tak jestem tego pewny... mała - uśmiecha się tak szeroko, że dołeczki w jego policzkach, chyba nie mogą być już bardziej widoczne. Rozczochrane kosmyki sterczą mu w każdą możliwą stronę, a oczy świecą, jakby dostał wymarzoną zabawkę. Śmieję się na to porównanie w mojej głowie, dźgając go w prawy policzek. Otwiera szeroko usta, nie spodziewając się, że zrobię coś takiego. Wybucham głośnym śmiechem, zapominając że jest środek nocy.
- Mała to jest twoja... - nie dokańczam, bo dostaję poduszką w twarz - Teraz zdecydowanie mogę stwierdzić, że tylko udajesz dorosłego - czekam na jego odpowiedź, ale ten tylko się szczerzy. Kładę się na boku, odwrócona do niego plecami.
- Ej, co ty robisz?
- Idę spać? To właśnie robi się w łóżku, w nocy.
- Nie tylko to - mówi zadziornym głosem, ale zamykam oczy nie odpowiadając na jego zaczepkę. Wzdycha teatralnie i gasi światło, a następnie czuje jak rozkłada się na swojej połowie łóżka - Psujesz całą zabawę, skarbie. Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiadam powstrzymując, szaleńcze bicie serca na określenie jakim mnie nazwał.
Rankiem budzę się i pierwsze, co rzuca mi się w oczy to blondyn. Rzuca mi szybkie spojrzenie, po czym wraca do stukania na telefonie. Spogląda na mnie i lekko się uśmiecha, co odwzajemniam.
- Dzień dobry, jak się spało?
- Oprócz momentu, gdy obudziłam się przez wbijający mi się w żebra łokieć? Świetnie.
- Ironiczna jak zawsze. To ty się rozpychałaś, nie ja - prycha po nosem.
- Czyżby?
- Tak, dokładnie tak, Rose - mówi powoli. Musiał się obudzić niedługo przede mną, ponieważ jego głos jest bardziej ochrypły niż normalnie.
Nie odpowiadam poprawiając się tak, że teraz opieram się plecami o zagłówek. Poprawiam okrycie, gdy nagle coś zauważam i momentalnie pieką mnie policzki.
- Matt... chyba masz mały problem - mówię powoli, patrząc na jego profil.
- Taa, nie jest taki mały - odpowiada, zerkając na mnie na chwile, próbując powstrzymać śmiech.
- I nie masz zamiaru, czegoś z tym zrobić?
- Co masz na myśli? - śmiej się ze mnie. Kretyn.
- No, przecież wiesz... nie śmiej się! - chyba nie mogę być już bardziej czerwona.
- Dlaczego się wstydzisz? To normalne.
- Co? - otwieram buzię, wgapiając się w jego twarz, usilnie próbując nie patrzeć w dół.
- Poranna erekcja? - mówi i patrzy, czekając na moją reakcję. Otwieram usta, a następnie znów je zamykam. Nie wiem, co odpowiedzieć, ponieważ zaskakuje mnie jego bezpośredniość.
Blondyn wstaje z łóżka. Jestem pewna, że robi to celowo, ponieważ wypukłość w jego bokserkach, znajduję się teraz na wysokości moich oczu.
- To ja idę, zrobić to coś co mi kazałaś - wykonuje sugestywny ruch ręką i śmieje się, gdy spuszczam wzrok na moje ręce - Będę myślał o tobie.
Wychodzi z pokoju, zostawiając mnie zszokowaną, jego słowami. Chwilę jeszcze wpatruję się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał, a gdy słyszę trzask drzwi do łazienki zamykam oczy. Zastanawiam się, jak to się stało, że budzę się w łóżku z chłopakiem, którego znam niecały tydzień i rozmawiam z nim o tych sprawach.







Notka od autorki:
Jak wam się podoba nowy rozdział? Nie jestem z niego do końca zadowolona, ponieważ wyobrażałam go sobie trochę inaczej. Bardzo proszę, abyście po przeczytaniu zostawili po sobie ślad w postaci komentarza. To bardzo motywuje, a będąc zajęta szkołą, muszę mieć jej bardzo duży, by oprócz nauki zając się pisaniem. A teraz idę odrabiać lekcje i do następnego. Miłego czytania! :D



1 komentarz:

  1. czytam czytam;) Przepraszam, że anonimowo ale nie mam konta;)

    OdpowiedzUsuń