Ostatni tego dnia dzwonek rozbrzmiał parę minut temu, więc stoję przed szkołą i opieram się o drzewo, wypatrując w przejeżdżających samochodach tego, który należy do Josha. Jestem sama, ponieważ Emily ma jeszcze lekcje języka francuskiego. W oddali widzę zmierzającego w moją stronę Ethana. Chłopak nadal jest trochę dziwny, ale zdążyłam się już przyzwyczaić do jego ponurego humoru. Nastolatek zatrzymuje się przy mnie, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów po czym zapala jednego. Krzywię się, gdy do moich nozdrzy dociera duszący dym. Nic nie mówię, wiedząc że i tak mnie nie posłucha. W tym akurat w ogóle nie różni się od Matta. W sumie, to nie tylko w tym. Oboje są tak samo ignoranccy, ponurzy i wyglądają na typowego bad boya. Czarny ubiór, przerażający wzrok, a do tego są przystojni. jedynie ich uroda jest całkowitym przeciwieństwem. No i może jeszcze, blondyn jest bardziej wybuchowy. Obiekt mojego rozmyślania, wyrywa mnie z transu, pukając lekko w moje ramie.
- O czym tak myślałaś? - wydmuchuje dym, co moim zdaniem wygląda bardzo seksownie. Ale nie tak bardzo, jak wtedy gdy robił do Matt. Dlaczego ja ciągle ich porównuje?
- Tak jakoś... - próbuję się wykręcić, ponieważ nie powiem mu przecież prawdy - A ty co? Nie wracasz do domu? - zmieniam szybko temat.
- Mhm - słyszę i unoszę brew, odwracając wzrok z jezdni w jego stronę. Dopiero teraz zauważam, że intensywnie mi się przygląda. Peszę się, a moje policzki jak zwykle pokrywają się czerwienią - Mam pytanie.
- Umm... jakie?
- Wyjdź gdzieś ze mną - mówi spokojnie jakby był pewny, że się zgodzę.
- To nie było pytanie - odpowiadam głupio, ponieważ nie wiem co zrobić. Dlaczego on chcę iść ze mną na randkę? Bo to randka, tak? Zauważam jak auto partnera mojej matki podjeżdża na parking, więc widzę w tym szanse na ucieczkę. Jestem tchórzem - Muszę iść - rzucam i chcę się oddalić, ale czuję dłoń owijającą się wokół mojego nadgarstka.
- Poczekaj. Nie odpowiedziałaś mi - patrzy na mnie z determinacją, a papieros, który przed chwilą skończył rzuca na ziemię.
- Ethan, ja... - odwracam się na dźwięk klaksonu - Na prawdę muszę już iść.
- Będę po ciebie o osiemnastej - uśmiecha się do mnie zwycięsko, po czym puszcza moją rękę i odchodzi. Patrzę chwilę za jego oddalającą się sylwetką. Przypominam sobie o Joshu i pospiesznie, kieruję się na parking.
- Cześć. Jak w szkole? - pyta mężczyzna, gdy zapinam pasy.
- Nie pytaj. Dwa sprawdziany i do tego, zapytała mnie z fizyki - jęczę, ale w głowie ciągle się zastanawiam nad propozycją Ethana.
- Ten chłopak, z którym rozmawiałaś, to? - posyła mi pytające spojrzenie, gdy czekamy na zielone światło.
- Kolega - wyjaśniam, zakłopotana jego spojrzeniem.
- Przepraszam. Nie chciałem być wścibski.
- Nie musisz. Nie odebrałam tego tak - uśmiecham się do niego.
***
Do spotkania została mi jeszcze godzina, więc leżę na kanapie w salonie. Nie skupiam się na słowach prezenterki w telewizji. W mojej głowie ciągle pojawia się pytanie o całe to wyjście z Ethanem. Chłopak nigdy wcześniej nie pokazywał mi, że mu się podobam. Czasami spędzał z nami przerwy ale byłam pewna, że robi to ze względu na swoją siostrę. I co z Mattem? Czy to będzie w porządku, gdy pójdę z kimś innym na randkę? Przecież nie jesteśmy razem. To, że jestem zakochana w chłopaku, nie oznacza, że on we mnie też. Jestem prawie pewna, że nie darzy mnie żadnym specjalnym uczuciem. Toleruje, ponieważ jestem pasierbicą jego brata. Mieszkamy razem, więc spędzamy ze sobą czas, ale nie nikim dla siebie nie jesteśmy. Może to wyjście z chłopakiem, wcale nie jest takim złym pomysłem. Skoro nie mogę być z blondynem to muszę poszukać kogoś innego, żebym przestała czuć to co czuję do niego. Wiem, że to samolubne. W głębi duszy mam nikłą nadzieję, że chłopak będzie o mnie chociaż trochę zazdrosny. Zwłaszcza, że nie polubili się z Ethanem.
Z natłoku myśli, wyrywa mnie nie kto inny, jak obiekt moich rozmyślań. Unosi moje nogi, po czym siada i opuszcza je na swoje. Miejsce gdzie jego ręka styka się z moją nagą skórą pali. Karcę się za założenie spodenek. Przyglądam się jego twarzy, gdy zmienia kanały, aż w kończy zostawia jakiś program muzyczny. Odwraca się do mnie i jego brązowe tęczówki, które swoją drogą, mają najpiękniejszy odcień jaki kiedykolwiek widziałam, wpatrują się w moje.
Posyłam mu uśmiech, który po pewnym czasie odwzajemnia, a moje serce chce wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Gdy jego ręka, przesuwa się po mojej nodze, czuję ucisk w podbrzuszu. Dlaczego ja tak na niego reaguję? Bo jesteś w nim zakochana, krzyczy głosik w mojej głowie. Krzywię się, co nie umyka blondynowi, który zadaje mi pytanie.
- Coś nie tak? - słychać zmartwienie w jego głosie. Jak ten chłopak, raz może być taki troskliwy, a następnym razem krzyczy bez powodu? I co ja mam mu odpowiedzieć? Że wszystko jest nie tak? Że jedyne co chcę, żeby teraz zrobił to mnie przytulił i powiedział, że też coś do mnie czuje?
- Muszę iść się przygotować - wybieram ucieczkę. Jak zwykle. Brawo Rose.
- Przygotować? - niezrozumienie, maluje się na jego przystojnej twarzy.
- Wychodzę z Ethanem - odpowiadam cicho, przyglądając się jego reakcji. Zaciska szczękę oraz dłoń na mojej nodze.
- Wychodzisz? - powtarza po mnie głucho. No dalej! Zabroń mi, powiedz że nigdzie nie idę! Nakrzycz na mnie i powiedz, że jestem twoja!
- To... miłej zabawy - nie! Nie to miałeś powiedzieć!
- Dzięki - uśmiecham się do niego, starając się ukryć, że jest to sztuczny uśmiech.
- Więc, to randka? Spotykacie się? - pyta i próbuję dostrzec wyraz jego twarzy, ale jego wzrok wbity jest w ekran telewizora.
- Chyba randka. Ale nie jesteśmy razem - dodaję szybko. Trochę za szybko.
- Pasujecie do siebie - po tym zdaniu, wstaję i wbiegam po chodach na górę. Po moim policzku wbrew mojej woli spływa słona ciecz, którą szybko ścieram. Nie mogę się teraz rozpłakać.
Notka od autorki:
Czeeść ludzie! Dzięki za ponad dwa tysiące wyświetleń. Nie spodziewałam się, że będzie ich, aż tyle. Serio, jedyne co mogę powiedzieć to wow!
See you soon!
Z natłoku myśli, wyrywa mnie nie kto inny, jak obiekt moich rozmyślań. Unosi moje nogi, po czym siada i opuszcza je na swoje. Miejsce gdzie jego ręka styka się z moją nagą skórą pali. Karcę się za założenie spodenek. Przyglądam się jego twarzy, gdy zmienia kanały, aż w kończy zostawia jakiś program muzyczny. Odwraca się do mnie i jego brązowe tęczówki, które swoją drogą, mają najpiękniejszy odcień jaki kiedykolwiek widziałam, wpatrują się w moje.
Posyłam mu uśmiech, który po pewnym czasie odwzajemnia, a moje serce chce wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Gdy jego ręka, przesuwa się po mojej nodze, czuję ucisk w podbrzuszu. Dlaczego ja tak na niego reaguję? Bo jesteś w nim zakochana, krzyczy głosik w mojej głowie. Krzywię się, co nie umyka blondynowi, który zadaje mi pytanie.
- Coś nie tak? - słychać zmartwienie w jego głosie. Jak ten chłopak, raz może być taki troskliwy, a następnym razem krzyczy bez powodu? I co ja mam mu odpowiedzieć? Że wszystko jest nie tak? Że jedyne co chcę, żeby teraz zrobił to mnie przytulił i powiedział, że też coś do mnie czuje?
- Muszę iść się przygotować - wybieram ucieczkę. Jak zwykle. Brawo Rose.
- Przygotować? - niezrozumienie, maluje się na jego przystojnej twarzy.
- Wychodzę z Ethanem - odpowiadam cicho, przyglądając się jego reakcji. Zaciska szczękę oraz dłoń na mojej nodze.
- Wychodzisz? - powtarza po mnie głucho. No dalej! Zabroń mi, powiedz że nigdzie nie idę! Nakrzycz na mnie i powiedz, że jestem twoja!
- To... miłej zabawy - nie! Nie to miałeś powiedzieć!
- Dzięki - uśmiecham się do niego, starając się ukryć, że jest to sztuczny uśmiech.
- Więc, to randka? Spotykacie się? - pyta i próbuję dostrzec wyraz jego twarzy, ale jego wzrok wbity jest w ekran telewizora.
- Chyba randka. Ale nie jesteśmy razem - dodaję szybko. Trochę za szybko.
- Pasujecie do siebie - po tym zdaniu, wstaję i wbiegam po chodach na górę. Po moim policzku wbrew mojej woli spływa słona ciecz, którą szybko ścieram. Nie mogę się teraz rozpłakać.
Notka od autorki:
Czeeść ludzie! Dzięki za ponad dwa tysiące wyświetleń. Nie spodziewałam się, że będzie ich, aż tyle. Serio, jedyne co mogę powiedzieć to wow!
See you soon!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz